III OKRM oczami Lucasa Felchera

III Ogólnopolski Kongres Ratowników Medycznych
III Ogólnopolski Kongres Ratowników Medycznych

Świetnie zorganizowany Kongres. Kto nie był niech żałuje. Program napięty do tego stopnia że nie starczyło czasu na pytania od publiki dlatego w tym wpisie spróbuje to nadrobić.

Wróciłem z rekolekcji czyli z  III Ogólnopolskiego Kongresu Ratowników Medycznych (III OKRM). Dla mnie były krótkie bo trwały zaledwie jeden dzień, ale podreperowały moją ratowniczą duszę na co najmniej kilka miesięcy do następnego kongresu/ sympozjum/ konferencji.

Powrót z takiej imprezy to całkowite naładowanie baterii. Wraca się wtedy do swojego Obrzydłówka z masą wiedzy i pomysłów. Mój blog był patronem medialnym III OKRM.

Tak więc wybrałem się w długą podróż o czwartej nad ranem do miasta Szczeklików, Andresa i Vetulaniego. Idąc z Dworca Głównego w Krakowie na ul. Kopernika poszedłem ul. Radziwiłowską nie mając wtedy zielonego pojęcia o tym że przyszłym ministrem zdrowia będzie pan o takim samym nazwisku jak ta ulica. Mijając zacne siedziby Polskiej Rady Resuscytacji z gnostycznymi figurami w herbie i dzikim ogrodem, Ośrodek Interwencji Kryzysowej, Instytutu Konfucjusza i jednego z najstarszych muzeów medycznych w Europie doszedłem do lokomotywy. Nie białej, nie czarnej, ale łaciatej. Wieże kościołów znajdujących się na terenie szpitala uniwersyteckiego wyznaczyły dalszą marszrutę.

W centrum kongresowym dostałem swój przydział, przeszedłem się po stoiskach, dając się namówić na kolejną porcję długopisów i innych gadżetów. Zasiadłem gdzieś na samym końcu auli aby mieć dobrą perspektywę tego całego widowiska.

Zdążyłem przewertować program  opracowując na szybko strategię swojego uczestnictwa. Nie było to łatwe bo po południu wystąpienia się rozdzielały na salę A i B. Ze względu na ilość wystąpień czas poświęcany na pytania został zredukowany do pytań w kuluarach. Dużo znanych nazwisk związanych z naszym poletkiem i nie tylko.

W pierwszej sesji zaczęto od serca: prof. dr hab. n. med. Dariusz Dudek w sposób łopatologiczny, łatwo przyswajalny dla zwykłego eReMa przedstawił postępowanie w warunkach przedszpitalnych zaburzenia rytmu. Dalszą część sesji zdominował Adam Stępka dwoma wystąpieniami. Przy pomocy ciekawych danych epidemiologicznych przedstawił niejednoznaczny obraz ostrego zespołu wieńcowego (do przeglądnięcia w książce A.S.-a). W podręcznikach objawy zawału przedstawiane są w bardzo schematyczny sposób: ból w k.p., promieniujący do lewego ramienia, lewej łopatki lub podbrzusza. Adam rozbroił ten mitologiczny obraz w sposób bardzo przekonujący przedstawiając przykłady niespecyficznych przypadków OZW. Kolejnym wystąpieniem przedstawił temat problemów dopalaczy, który miał okazję wraz z Jakubem Nele opublikować wcześniej na łamach „Na ratunek”. Ciekawostką tego wystąpienia była publikacja pełnego algorytmu postępowania przedszpitalnego w przypadku zatrucia dopalaczami, który być może pojawi się w publikacji pod redakcją A. S.-a „Protokoły Medycznych Czynności Ratunkowych”. W algorytmie tym pojawia się Midanium – bardzo wszechstronny lek co do którego użycia wszyscy ratownicy mają uzasadnione obawy gdyż obwarowany jest czarodziejską „konsultacją z lekarzem”. Pisał o tym na swoim blogu Adam Stępka. Takich oaz zaufania lekarzy do RM jest niewiele w Polsce, ale na bazie doświadczeń tych „oaz” mogłaby powstać ciekawa praca wykorzystania Midanium w realiach ZRM P.

Protokoły
Protokoły

Wg głosowania uczestników kongresu na najlepsze wystąpienie pierwsze miejsce zajęło SAH to nie strach. Podczas którego Andrzej Morajda przedstawił algorytm wczesnego rozpoznawania i leczenia krwawień podpajęczynówkowych wywołanych malformacją naczyniową.

Wystąpienie to zwróciło uwagę na problemy trudne do zdiagnozowania w ratownictwie przedszpitalnym. Hasłem przewodnim tego wystąpienia było stwierdzenie: „Nie każdy ból głowy to migrena”. Stany nagłe w neurologii to tak samo śliski temat jak stany nagłe w kardiologii w odniesieniu do warunków przedszpitalnych. Kolejny raz ratownicy zostali ostrzeżeni przed brakiem wyobraźni diagnostycznej i różnicowej.

Stwierdzenie „skończyła się era powerpoinata” w ratownictwie medycznym rozpoczęło blok poświęcony medycynie pola walki. Nie obyło się bez fajerwerków. Nagle prelegenci zamienili się w poszkodowanego i ratującego. Zrobiło się trochę tak jakbyśmy byli na planie zdjęciowym do „Natural Born Kilers”. To energetyczne wystąpienie miało za zadanie zwrócenie uwagi na problem szkoleń ratowników medycznych, w którym nadużywana jest taka forma prezentacji wiedzy.

Badanie na ekranie
Badanie na ekranie

Patrząc na sylabusy studiów licencjackich na kierunku ratownik medyczny taka forma prezentacji teorii jest póki co nieodzowna. Powołując się na tzw. trójkąt Millera wiedza teoretyczna jest fundamentem. Powerpoint jest jedną z form prezentacji tej wiedzy teoretycznej przy pomocy której używamy nie tylko pisma, zdjęć i diagramów, ale także filmów. Uczestnik szkolenia/ wykładów ma pewną ściągę w której może szukać wiedzy teoretycznej czyli podstaw szkolenia. Natomiast szkolenia ratowników medycznych w ramach doskonalenia zawodowego rzeczywiście powinny opierać się przede wszystkim na ćwiczeniach praktycznych z wykorzystaniem sprzętu do symulacji. Moim zdaniem każdy dysponent, każda stacja pogotowia ratunkowego powinna dysponować sprzętem przy pomocy którego będzie mogła rozwijać umiejętności praktyczne swoich pracowników. Nie da się bazować tylko i wyłącznie na wiedzy zdobytej na kursach internetowych i jednego KDRM w ciągu 5 lat!

Symulatory medyczne pokroju Sim Mana są bardzo drogie i nie każdego dysponenta z pewnością byłoby stać na taki wydatek jednak  coraz więcej uczelni medycznych (państwowych) taki sprzęt posiada. Patrząc na kierunek jaki w chwili obecnej obiera ministerstwo zdrowia baza dydaktyczna tych uczelni powinna być wprzęgnięta w szkolenie pracowników PRM.

Odniosłem takie wrażenie że rdzeniem „sesji militarnej” było poszukiwanie wspólnego mianownika pomiędzy medycyną pola walki a ratownictwem cywilnym. Czyli: co ratownik medyczny z ZRM może nauczyć się od ratownika wojskowego i vice versa? Jednym z prelegentów podczas tej sesji była autorka książki „Taktyczne ratownictwo medyczne” Anita Podlasin. Temat był na tyle inspirujący dla mnie że postanowiłem zakupić sobie powyższą książkę. Idą ciężkie czasy w których ” rzeczywistość pokoju staje się polem walki”. Szkolenia z „active shooter”, lub z postępowań służb ratunkowych w zamachach bombowych powinny stać się hitem kolejnego edukacyjnego okresu rozliczeniowego.

Jednym z ciekawych elementów z tej sesji była prezentacja nowości jakie zagnieździły się w medycynie pola walki. Po wytestowaniu ich na wojnie mogą pojawić się w naszym ogródku. Analizatory parametrów krytycznych, opatrunki hemostatyczne, TXA – to być może przyszłość naszych ZRMów.

Kolejna sesja  o wiele mówiącym tytule „Byle dowieźć? Położnictwo i ginekologia w warunkach zespołu P. Zasady zabezpieczenia i transportu noworodka do SOR/IP” pozwoliła na zapoznania się z nowymi trendami w stanach nagły w położnictwo.

Ciężarna i poród to „przypadki marginalne” jak ktoś kiedyś zwrócił uwagę w komentarzach pod moimi wpisami dotyczącymi resuscytacji ciężarnej. Jest to prawda. Ale używać tej prawdy do tego aby udowodnić że istnienie zespołów 3 osobowych w warunkach polskich jest zbyteczne i dwie osoby na ZRM starczą w takich przypadkach jest trochę moim zdaniem nie na miejscu. Zbierając „wszystkie marginalne przypadki” (pacjent urazowy, pacjent otyły, ciężarna, szybki transport z NZK po OZW, itd) okaże się że ten margines stanowi co najmniej 20 % wyjazdów ZRM. Każde oczekiwanie na drugi zespół do pomocy w warunkach polskich w takich przypadkach wiąże się ze spadkiem szans na przeżycie pacjenta. Zawsze można tłumaczyć że: „bóg tak chciał” i że „ustawa dopuszcza”.

Wcześniej forsowało się tezę że najlepszym inkubatorem dla dziecka u matki w zaawansowanej ciąży podczas NZK jest macica. W najnowszych Wytycznych Resuscytacji 2015 twierdzą że najbardziej skutecznym, zalecanym manewrem jaki moglibyśmy wykonać w przypadku NZK u kobiety w zaawansowanej ciąży jest ratunkowe cięcie cesarskie:

Rozdział 2 (ERC 2015):
„Kluczowe Kroki w BLS w opiece nad ciężarną:
-Wezwij wcześniej na pomoc ekspertów (np. neonatologów, położników)
-Rozpocznij BLS wg standardowych zaleceń
-Zapewnij wysokiej jakości uciskanie k.p. z minimalnymi przerwami.
– Pozycja rąk przy uciskaniu ciężarnej w zaawansowanej ciąży (>3 semestr) może być nieco wyższa niż zwykle
– Ręcznie przesuń macice na lewo redukując ucisk żyły głównej dolnej.
– Ułóż ciężarną na boku jeśli to możliwe i upewnij się że klatka piersiowa pozostaje na twardej powierzchni (np: w sali operacyjnej) – optymalne pochylenie nie jest znane. Należy dążyć do uniesienia od 15 – 30◦. Nawet małe uniesienie może być leprze niż żadne. Użyty kąt uniesienia powinien być odpowiedni do prowadzenia wysokiej jakości uciskania k.p. i jeśli to wymagane pozwolić powinien na dostarczenie płodu przy pomocy cesarskiego cięcia.
– Rozpocznij przygotowania do ratunkowego cesarskiego cięcia (zobacz poniżej) – płód powinien być wydobyty jeśli początkowe działania resuscytacyjne zawiodły. (….)”. Uniesienie pacjentki 15-30 stopni jest na drugim miejscu (jeśli da się to zrobić) w stosunku do ręcznego przesunięcia macicy.

Nie wyobrażam sobie sytuacji resuscytacji kobiety ciężarnej w dwuosobowym zespole, a tym bardziej wykonania ratunkowego cięcia cesarskiego. Podczas jednej z prezentacji mieliśmy okazje pooglądać film jak studenci uczą się ratunkowego cesarskiego cięcia na fantomach w krajach cywilizowanych.

Przy okazji sesji „ciężarnej” podłączono dwie ciekawe prezentacje niekoniecznie związane z tym blokiem tematycznym. Firma Max Harter zaprezentowała: „Programy Powszechnego Dostępu do Defibrylacji – PAD – przykłady realizacji, sposoby finansowania”. Dzięki któremu dowiedziałem się przede wszystkim jak próbować finansować tworzenie punktów AED w moich oddalonych od cywilizacji pipidówach.

Drugą z tych prezentacji była prezentacja Grześka Nowaka (najbardziej zaawansowanego stażem bloggera) na temat nowej bardzo użytecznej aplikacji dla medyków do komunikacji z pacjentem obcojęzycznym – Vocal Medical.

Temat dronów i USG w ratownictwie zdominował kolejną sesje. Jeśli chodzi o drony jest to dla nas temat póki co mało realny do wdrożenia. Raczej służby takie jak GOPR/ TOPR/ PSP będą mogły z tego korzystać – my ewentualnie będziemy korzystać z takich zabawek sporadycznie przy okazji jakiś masówek/ katastrof.

Temat USG na ZRM był tematem szeroko dyskutowanym w ubiegłym roku. Nasze środowisko (i nie tylko) ciągle sceptycznie do tego podchodzi. Zwłaszcza po wypowiedziach typu: że RM może nauczyć się użytkować USG nawet po kilku godzinnym kursie. Obecnie większość naszych diagnoz opiera się na objawach rozpoznanych w badaniu podmiotowym i przedmiotowym. Jest takim wróżeniem z fusów, a tu nagle dostajemy do ręki narzędzie przy pomocy którego jesteśmy w stanie zdiagnozować 4H/ 4T przy NZK i większość stanów nagłych w warunkach przedszpitalnych. Skoro tak to zwiększa się wymagania w stosunku do nas. Gotowi na to na pewno nie jesteśmy i nie będziemy po kilkugodzinnym kursie. Niektórzy zadają pytanie: czy jest czas na USG w ZRM? Czy będziemy niepotrzebnie bawić się tym urządzeniem i blokować system długim pobytem u pacjenta? Czy nawet po pewnym zdiagnozowaniu niektórych stanów nagłych jesteśmy w stanie wykonać tak skomplikowane procedury jak: torakotomia z zatamowaniem krwawienia wewnętrznego, nakłucie worka osierdziowego…?  USG powinno zadomowić się w ZRM, ale musi być to przemyślane „zadomowienie”.

Jak dzielą  bloki tematyczne na salę A i B czasami trudno jest wybrać co chcielibyśmy zobaczyć. Tak się składa że w  obu salach było coś ciekawego. Nie potrafiłem się rozdzielić i latałem raz na psychologię raz na BHP.

Bardzo ciekawy blok poświęcony BHP w naszym zawodzie rozpoczął Michał Kurdziel od prezentacji różnych form przemocy wobec pacjenta. Dlaczego mamy dostawać po ryju skoro mamy możliwość stosowania unieruchomienia i przytrzymania? Michał przedstawił szereg skutecznych trików pozwalających obronić się przed agresją ze strony pacjentów/ świadków, oraz jak być „agresywnym” zgodnie z prawem. Na RPG pokazał także jak radzić sobie z kaftanem bezpieczeństwa.

Pierwsza zasada ratownictwa
Pierwsza zasada ratownictwa

Z drugiej strony  blok tematyczny poświęcony psychologii w ratownictwie również poruszał ciekawe zagadnienia. Temat PTSD u ratowników przejawiał się w kilku wystąpieniach. Trafiłem na wystąpienie Ariela S., który przekonywał o znaczeniu debriefingu w naszym zawodzie. Badania dotyczące debriefingu po zburzeniu WTC dowiodły że używanie tego rodzaju pomocy nie do końca jest skuteczne i zasadne… Na ten temat można przeczytać tu i tu. Autor prezentacji podszedł do tematu jak trener personalny. Chciał zmobilizować widownie do działania na rzecz debriefingu w swoim miejscu pracy. Próbował zadawać pytania do publiczności, na które sam odpowiadał. Na przykład zadał takie pytanie: „czy wiecie który pracodawca zatrudnia psychoterapeutów do badania swoich pracowników?” Nikt oczywiście nie wiedział oprócz Pana Ariela. „Firma F…” – brzmiała odpowiedź.

Zaraz, zaraz…? Firma w której większość pracowników pracuje na kontrakcie?  Świetny sposób pozbywania się „zgniłych jabłek”! „Chorujesz na PTSD? No to musisz wypocząć. Dostaniesz mniej dyżurów w przyszłym miesiącu, albo wróć jak wyzdrowiejesz”.

Nie może być w Polsce takiej sytuacji że komercyjny dysponent wynajmuje psychiatrę! Istnieje duże prawdopodobieństwo że najemny psychiatra będzie źródłem informacji dla pracodawcy na temat tego czy pracownik może pracować. Już samo pójście pracownika do wynajętego psychiatry może być sygnałem dla pracodawcy że coś z tym pracownikiem jest nie tak.  Co w sytuacji kiedy pracownik nie ma prawa do chorobowego?!

W czasach kiedy kraje cywilizowane zastanawiają się czy nie wprowadzić PTSD na listę chorób zawodowych ratowników u nas pojawiają się takie kwiatki.

Bardziej cywilizowaną formę rozwiązywania problemów z PTSD przedstawiła Ewa Skoczyńska. Ośrodka Interwencji Kryzysowej w Krakowie to miejsce do którego można się udać w przypadku kiedy mielibyśmy problemy związane z PTSD. Totalna anonimowość, możliwość zamieszkania tam przez kilka dni i profesjonalne wsparcie to najważniejsze elementy pomocy psychologicznej jaką można tam uzyskać. Miejsce to znajduje się na wspomnianej wcześniej ulicy Radziwiłowskiej.

Słowo zabić nie zabija
Słowo zabić nie zabija

„Zasady ergonomii pracy ratowników medycznych a zespoły bólowe kręgosłupa”- to temat który już trochę poruszyłem na swoim blogu. Ciekawie do tego podeszła Pani Katarzyna Proficz, która z zawodu jest fizjoterapeutką i jak twierdziła miała już do czynienia z przeciążonymi kręgosłupami ratowników. Prelegenta przedstawiła nie tylko problemy jakie występują w chorobie przeciążeniowej kręgosłupa, ale także sposoby radzenia sobie z tą chorobą. Nie jest to jednak choroba zawodowa ratowników i raczej nie będzie. Dlatego warto profilaktycznie przeciwdziałać tej chorobie.

Ból
Ból

Temat ratownictwa górskiego i warunków w jakich ratownicy medyczni TOPR pracują  został zaprezentowany prze Stanisława Krzeptowskiego –Sabałę. Tam kamizelka taktyczna się naprawdę przydaje. Ciągle zadaje podstawowe pytanie: czy noszenie wenflonów, oklejeń i igieł w kieszeni jest dobrym rozwiązaniem zgodnym z podstawami aseptyki? W momencie kiedy pracuje się na „długiej linie” czy te igły w plastikach nie stanowią zagrożenia dla ratownika?

Na tym chyba koniec mojej przydługiej relacji. A nie. Przypomniałem sobie (a było to tak dawno) że było jeszcze RPG w Fortach Kleparz.

Czas więc pożegnać się z Kopernikiem. Jeszcze nie raz będę tu błądził transportówką. Kierując się w stronę fortów znowu idę przez ulicę Radziwiłła i ma ona dla mnie nieco większe znaczenie po tym kongresie.

Blogerzy
Blogerzy

Powyższe zdjęcie, które udało mi się zrobić na RPG kongresowym jest niezbyt dobrej jakości, ale ma dużą wartość bo sfotografowałem za jednym zamachem 50 % aktywnych blogerów ratowniczych w jednym miejscu (twarze do rozpoznania dla wtajemniczonych). Naszła mnie taka przewrotna myśl podczas tego zdarzenia że gdyby w forcie pojawił się jakiś terrorysta i udało mu się dokonać samobójczego zamachu polski internet ratowniczy stałby się bardzo ubogi.

Byliśmy jednak bezpieczni bo na sali był Michał Kurdziel z dalszą prezentacją na temat radzenia sobie z pacjentem „niesfornym”.

Był też Guru RPG Grzesiek Nowak z prezentacją idei RPG.

Eksperymentalny pomysł Adriana Stanisza zgromadzenia wokół idei III OKRM blogowej socjety ratowniczego internetu był moim zdaniem błyskotliwym pomysłem, który zasługuje na uznanie. Dzięki za tak ciekawą imprezę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.