Urlop szkoleniowy dla (prawie) wszystkich w UOSZRM!!! – ale co to oznacza?
Nie ma żadnych wątpliwości że urlop szkoleniowy należy się ratownikom medycznym jak psu buda.
Poniżej cytuje cały art. 14 bo każde zdanie ma kluczowe znaczenie i jest bezpośrednio powiązane z doskonaleniem zawodowym:
Art. 14. 1 Ratownik medyczny ma obowiązek ustawicznego rozwoju zawodowego przez udział w następujących formach doskonalenia zawodowego:
1) kurs doskonalący;
2) samokształcenie.
2. Koszty ustawicznego rozwoju zawodowego ponosi ratownik medyczny lub podmiot, u którego ratownik medyczny wykonuje zawód, lub jednostka prowadząca szkolenie.
3. Podmiot, u którego ratownik medyczny wykonuje zawód, jest obowiązany ułatwić ratownikowi medycznemu aktualizowanie wiedzy i umiejętności przez uczestnictwo w doskonaleniu zawodowym.
4. Ratownikowi medycznemu realizującemu ustawiczny rozwój zawodowy przysługuje, na jego wniosek, urlop szkoleniowy w wymiarze do 6 dni roboczych rocznie, płatny według zasad obowiązujących przy obliczaniu wynagrodzenia za urlop wypoczynkowy. Termin urlopu szkoleniowego jest uzgadniany każdorazowo z pracodawcą. Ratownik medyczny ma obowiązek niezwłocznie przedstawić pracodawcy dokument poświadczający jego udział w formach podnoszenia kwalifikacji zawodowych.
5. Żołnierzowi zawodowemu wykonującemu zadania zawodowe ratownika medycznego w podmiotach, o których mowa w art. 4 ust. 3 pkt 1 i 6, realizującemu ustawiczny rozwój zawodowy przysługuje, na jego wniosek, urlop szkoleniowy w wymiarze do 6 dni roboczych rocznie, płatny według zasad obowiązujących przy obliczaniu wynagrodzenia za urlop wypoczynkowy. Termin urlopu szkoleniowego jest uzgadniany każdorazowo z dowódcą jednostki wojskowej. Ratownik medyczny ma obowiązek niezwłocznie przedstawić dowódcy jednostki wojskowej dokument poświadczający jego udział w formach podnoszenia kwalifikacji zawodowych.
6. Do urlopu szkoleniowego przysługującego strażakom Państwowej Straży Pożarnej, stosuje się odpowiednio przepisy art. 71e ustawy z dnia 24 sierpnia 1991 r. o Państwowej Straży Pożarnej (Dz. U. z 2020 r. poz. 1123, 1610, 2112 oraz z 2021 r. poz. 464).
7. Ratownik medyczny przedstawia podmiotowi, u którego wykonuje zawód, dokumenty poświadczające realizację obowiązku określonego w ust. 1.
Brakowało tego elementu tym bardziej że te punkty edukacyjne były u nas liczone i weryfikowane w cyklach pięcioletnich w odróżnieniu do innych zawodów medycznych.
Dlaczego te sześć dni w roku są takie ważne? Bo są za darmo! Możesz na sześć dyżurów w roku uwolnić się od pracy podszlifować swoje umiejętności, poszerzyć wiedzę, przypomnieć sobie rzeczy ważne… Kto przy zdrowych zmysłach nie wykorzysta tego czasu?
Podejrzewam że ta darmocha zmobilizuje naszych krezusów medycyny do ustawicznego doskonalenia zawodowego. Tu pojawiają się jednak problemy. Ta darmocha kosztuje:
- dysponenta bo musi zapłacić za urlop szkoleniowy
- pracownika bo musi udowodnić pracodawcy że rzeczywiście się szkolił w tym czasie.
- jednostkę wojskową i PSP, w której zatrudniony jest ratownik medyczny
Co na to OSR?:
Przyznanie takiego uprawnienia ratownikom medycznym wynika wprost z treści pkt 3 porozumienia zawartego w dniu 24 września 2018 r. przez Ministra Zdrowia z Komitetem Protestacyjnym Ratowników Medycznych oraz Sekcją Krajową Pogotowia Ratunkowego i Ratownictwa Medycznego NSZZ „Solidarność”. Realizacja postanowień przedmiotowego porozumienia podlega ocenie przez środowisko ratowników medycznych i stanowi warunek dla zachowania spokoju społecznego.
„Spokój społeczny” – jak to wzniośle brzmi. Jest jednak w wielu podobnych OSR jako argument uzasadniający koszty przedsięwzięcia. Najbardziej niepokojący w OSR jest zapis z tabelki: 4 Podmioty na które oddziałuje projekt…
Wg tego zapisu z OSR urlop szkoleniowy ma przysługiwać tylko dla RM w ramach stosunku pracy. Osobom pracującym na umowie kontraktowej nie przysługuje urlop szkoleniowy.
Jakie rodzi to problemy? Dysponent, który podjął się trudu wprowadzenia umowy o pracę w swoim zakładzie pracy dostanie dodatkowy koszt urlopu szkoleniowego na swoje bary. Dysponent, który oszczędzał na „stosunku pracy” zatrudniając po taniości na umowach kontraktowych będzie zadowolony że odpada mu kolejny koszt.
Czy to jest rozsądne i przynosi korzyści „jakościowe”? Moim zdaniem „nie”.
Obecnie nikt nie potrafi oszacować ile RM jest na umowach o pracę, a ile na umowach kontraktowych. Szacuje się że 40 % na etacie a 60% na kontrakcie.
Przyjmując liczby z powyższej tabelki porachujmy…:
22 481 – szacunkowa liczba wszystkich ratowników medycznych (w tym MSWiA)
40% x 22481 = 8 992 – tylu ratownikom medycznym w przybliżeniu będzie przysługiwał urlop szkoleniowy.
Rząd przebąkuje w ostatnim czasie możliwość wprowadzenia zachęt do zatrudniania ratowników medycznych na umowach o pracę… Ale na czym ma to niby polegać? Powyższy przykład temu przeczy.
Wyobraźmy sobie jednak sytuacje że jest to jakieś przeoczenie, błąd urzędników, którzy nieodpowiedzialnie wpisywali to do OSR. Jak wyobrażacie sobie urlop szkoleniowy na kontrakcie?
Rozmowa dysponenta z kontraktowcem:
Dysponent: wiesz co kontraktowiec…? Jak zrobisz w tym miesiącu 450 godzin to dołożę ci premię w postaci jednego dnia szkoleniowego na który nie musisz przedstawiać mi kwitów. Coś tam wymyślimy.
Kontraktowiec: Dzięki szefie! Jesteś wielki!
Są kontraktowcy, którzy przykładają się do doskonalenia zawodowego bardziej niż etatowcy…, byłbym też hipokrytą gdybym nie docenił pracy osób na kontraktach. Dzięki nim mogę czasami pójść niespodziewanie na urlop lub nawet zwykłe chorobowe. Ale gdzie jest ten złoty środek? Jaki powinien być stosunek etat/ kontrakt? I czy rzeczywiście wywołane jest to brakiem RM na rynku? Czy ten utrzymujący się od wielu lat układ nie wynika z obopólnych korzyści i dla kontraktowca i dla dysponenta?
Moim zdaniem takim złotym środkiem jest układ 80 % etat/ 20% kontrakt. Z tym że te 20 % powinno być wypełnione przez osoby, które chcą sobie dodatkowo dorobić, a są na etacie w PRM (SOR/ ZRM) lub w MON/ PSP (tylko funkcjonariuszy z tych służb urlop szkoleniowy z projektu dotyczy!).
Można by było powiedzieć że powinniśmy dostawać wypłatę przy której nie trzeba dorabiać, ale dla niektórych w miarę jedzenia apetyt rośnie (hipoteki, kredyty, alimenty, kabriolety i inne takie).
Ostatnimi czasy głośno jest o dyskusji światopoglądowej między Tatą Maty (TM) a Zandbergiem (Z). W skrócie T.M. jest zauroczony 16 godzinnym dniem pracy jako recepta na sukces, a Z. widzi w tym patologie.
Przenieśmy tą dyskusję na nasze podwórko…
Jaka jest u nas ścieżka do sukcesu? Żadna. I tak będziesz nosił nosze bez względu na to czy będziesz robił to 500 godzin w miesiącu czy 164 godziny w miesiącu.
Gdzie jest różnica?
Każda praca zabiera coś z człowieka, ale jedne są mniej, a drugie bardziej destruktywne. W mojej opinii (i chyba nie tylko mojej) praca ratownika medycznego jest bardzo narażona na destrukcję:
- Uzależnienia
- Depresja
- Bezsenność
- PTSD (Style radzenia sobie ze stresem i dyspozycyjny optymizm jako predyktory nasilenia objawów PTSD w grupie ratowników medycznych)
Jeśli ktoś twierdzi że powyższe problemy w żadnym stopniu nie korelują z ilością przepracowanych godzin proszę mnie przekonać. Powyższe problemy są też wśród etatowców. Niektórzy pracują więcej żeby nie pić – ale to też nie jest wyjście z sytuacji.
Budowanie swojego sukcesu na wydłużaniu przepracowanych godzin w miesiącu jest w mojej opinii kroczeniem po cienkim lodzie.
…
Urlop szkoleniowy jest nam potrzebny. Miło by było gdyby pracodawca brał w tym czynny udział. Jak udało się dysponentowi pozyskać kolejną karetkę z środków zewnętrznych to czy nie powinien zaoszczędzoną kwotę przeznaczyć na rozwój swoich pracowników? Czy znajdzie się dysponent w tym kraju, który zauważy że nadzór nad procesem szkolenia (łącznie z finansowaniem) pracowników może przynosić wymierne efekty?
Obawiam się że zapis o urlopie szkoleniowym w takiej formie może wprowadzić „chaos społeczny” zamiast „spokoju społecznego”.
Koniec słowa na niedzielę.