Ratownictwo narciarskie. Część 1.

Red Wariors
Red Wariors

Ratownictwo narciarskie może wykonywać ratownik, ratownik medyczny, lekarz systemu, pielęgniarka systemu lub osoba posiadająca ważne zaświadczenie o ukończeniu kursu w zakresie KPP.

Może o ile ukończył/a szkolenie w zakresie transportu osób potrzebujących pomocy na zorganizowanych terenach narciarskich zgodnie z Ustawą z dnia 18 sierpnia 2011 r. o bezpieczeństwie i ratownictwie w górach i na zorganizowanych terenach narciarskich (UoBiRwGinZTN).

Szkoleniami zajmuje się GOPR/TOPR. Szkolenie obejmuje przede wszystkim szlifowanie umiejętności narciarskich oraz transportowych osób poszkodowanych na stoku. Jeśli chodzi o czynności medyczne to w szkoleniu tym kładzie się nacisk przede wszystkim na desmurgie i bezpieczną ewakuacje osoby poszkodowanej z miejsca niebezpiecznego jakim jest stok narciarski. Szkolenie zakłada że ratownik przeszkolony jest z czynności medycznych w ramach wcześniejszych przygód z medycyną (KPP, ratownik medyczny, pielęgniarka systemu, lekarz).

Ratownik narciarski to ni pies ni wydra – może nim zostać każdy, ale czy „każdy” będzie się nadawał? Papier ratownika narciarskiego ma charakter dożywotni, ale działa pod warunkiem że ratownik rozwija się medycznie.

Ustawa o PRM i inne akty prawne regulujące zawody medyczne jasno i wyraźnie mówią jakie warunki musi spełnić: ratownik KPP, ratownik medyczny, pielęgniarka systemu, lekarz. W domyśle osoba która ukończyła szkolenie w zakresie transportu osób potrzebujących pomocy na zorganizowanych terenach narciarskich powinna:

  • regularnie co trzy lata odbywać re certyfikację kursu KPP w przypadku ratownika.
  • pracować w systemie PRM, zebrać 200 punktów edukacyjnych w okresach pięcioletnich w przypadku ratownika medycznego.
  • pracować w systemie PRM, posiadać prawo wykonywania zawodu w przypadku pielęgniarki systemu (płacić składki na Izbę…).
  • pracować w systemie PRM (zgodnie z zapisem Art.3. UoPRM), posiadać prawo wykonywania zawodu w przypadku lekarza systemu (płacić składki na Izbę…).

Patrząc na powyższych bohaterów wyciągu (jak to się u nas gada: Red Wariorsów) skład jest na prawdę mocny, ale i różnorodny. Zgodnie z  UoBiRwGinZTN i UoPRM spotkacie w tym gronie goprowca/toprowca, policjanta, strażaka, ratownika medycznego, pielęgniarkę, pediatrę, ortopedę…

Nie mam żadnych szczegółowych statystyk na temat tego ile ratowników GOPR/TOPR, ratowników medycznych, pielęgniarek i lekarzy dyżurowało na wszystkich polskich stacjach narciarskich w sezonie 2018/2019. Ilu ratowników narciarskich i ilu ratowników górskich dyżurowało w sezonie na zorganizowanych terenach narciarskich.

Uzyskanie takich informacji jest trudne. Związane jest to z funkcjonowaniem UoBiRwGinZTN od 2011 r. Odkąd organizacje zajmujące się ratownictwem górskim przestały być jedynym organizatorem punktów ratowniczych przy wyciągach, egzekwowanie informacji na temat ratownictwa narciarskiego od gestorów stało się sprawą problematyczną.

Ratownik górski vs ratownik narciarski

GOPR/TOPR to organizacje zajmujące się ratownictwem górskim, a to znacznie szersze pojęcie niż ratownictwo narciarskie. Dla przykładu: ewakuacja z kolei to coś co ratownik narciarski nie może zrobić, a ratownik górski w ramach GOPR/TOPR już tak.

To jest też główny powód dla którego gestorzy postanawiają podpisywać umowy z GOPR/TOPR ponieważ mają w jednej cenie zagwarantowane kompleksowe usługi. Dotyczy to przede wszystkim dużych stacji narciarskich na których dominują koleje narciarskie.

Małe wyciągi orczykowe nie mają już problemów z ewakuacją więc mogą organizować ratownictwo narciarskie we własnym zakresie. Dotyczy to przede wszystkim wyciągów oddalonych od gór, gdzie dostęp do kadr ratowników górskich jest znacznie ograniczony.

Usługa ewakuacji z kolei to usługa obowiązkowa dla stacji narciarskich posiadających kolej linową. Usługa ta oferowana jest także między innymi przez PSP/OSP mającej w swojej strukturze sekcję wysokościową.

Coraz częściej zwłaszcza na niewielkich wyciągach/kolejach linowych pojawia się taka opcja że gestor zatrudnia ratowników narciarskich, natomiast w planie ewakuacji z kolei wpisuje GOPR/TOPR lub lokalne PSP. W takich sytuacjach powstaje furtka dla osób, które chciałyby wykonywać ten specyficzny zawód ratownika narciarskiego.

Należy też pamiętać że coraz częściej ratownikami górskimi/ratownikami narciarskimi zostają ratownicy medyczni, pielęgniarki, lekarze, strażacy… Dopuszczalna jest też opcja: ratownik górski staje się ratownikiem narciarskim.

Bezpieczny i profesjonalny transport osoby poszkodowanej w ramach ratownictwa narciarskiego jest głównym zadaniem ratownika narciarskiego. Uczy to i weryfikuje szkolenie w zakresie transportu osób potrzebujących pomocy na zorganizowanych terenach narciarskich zakończone egzaminem i poprzedzone egzaminem kwalifikacyjnym z jazdy na nartach gdzie instruktorzy oceniają pług, skręt krótki, długi, ześlizgi, skręt stop, oraz sprawdzenie pewność i bezpieczeństwa jazdy.

Co z tego że będziesz lekarzem ze specjalizacją z ortopedii i ansestezjologii jak jazda na nartach będzie ci słabo wychodziła? Nie mówiąc już tu nawet o ewakuacji pacjenta w jednym z środków transportu (akia, deska kanadyjska, pulki, tobogan, ponton…).

Głównym zadaniem ratowników narciarskich jest na ogół bezpieczna ewakuacja pacjenta z niebezpiecznego środowiska stoku narciarskiego! Tak było i tak zawsze będzie!

Jeśli ktoś się uczy jeździć na nartach kilka dni przed szkoleniem bo bardzo chciałby zostać ratownikiem narciarskim to może to nie być dobry pomysł. Jeździć na nartach w pierwszej kolejności po prostu trzeba lubić – co najmniej w takim stopniu jak Piotr Dymon. Wtedy dopiero można zastanowić się czy nie spróbować sił jako ratownik narciarski.

Posiadanie pewnych predyspozycji w postaci cech psychomotorycznych, oraz sprawności fizycznej jest bardzo ważnym warunkiem. Jeśli ktoś od dziecka spędzał na nartach bardzo dużo czasu to może spróbować tego chleba… Na czym to polega?:

Nie piszą tego w UoBiRwGinZTN ale ratownictwo narciarskie polega przede wszystkim na tym że:

  • Cały dzień łazisz w butach narciarskich (2 kg), a jak wybierasz się na stok zakładasz apteczkę (5 kg). Jak jedziesz po pacjenta zabierasz środek transportu (30 kg), który wywiera na ratownika bardzo duży nacisk podczas zjazdu nie mówiąc o pacjencie, który na tym środku transportu będzie jechał. Trzeba mieć tytanowe kolana i stalowy kręgosłup…
  • Wypadki zdarzają się bardzo rzadko w łatwym terenie. Najczęściej jest to ścianka, często oblodzona z muldami i/ lub w niesprzyjających warunkach atmosferycznych.
  • Próbowałeś kiedyś w dwie osoby przenieść pacjenta urazowego na środek transportu poruszając się w butach narciarskich po stromym oblodzonym stoku? Ciekawe uczucie!
  • Obsługa zdarzenia najczęściej odbywa się przy temperaturach poniżej zera. Niebieskie rękawiczki są przynajmniej wodoodporne.
  • Minimum trzy razy dziennie jeździsz po wszystkich trasach i sprawdzasz czy wszystkie zabezpieczenia są sprawne i czy nie ma jakiś dodatkowych niebezpieczeństw na stoku. Najlepiej jeździć z gumowym młotkiem żeby naprawiać zerwane przez wiatr lub użytkowników stoku siatki zabezpieczające. Chyba że chcesz się pożreć z obsługą wyciągu wtedy zlecaj te poprawy innym pracownikom wyciągu…
  • Papierologia: prowadzisz raporty dobowe, spisujesz codzienne protokoły odbioru trasy (jeśli gestor zlecił) i przede wszystkim prowadzisz rejestr zdarzeń opierający się na kartach na podobieństwo kart samokopiujących MCzR (kopia dla pacjenta).
  • Sprzątanie dyżurki, sprzętu po akcji, wszelka dezynfekcja…
  • Ostatni zjazd trasami należy do ratowników narciarskich. Stok ma być pusty – wydłuża to często czas pracy zwłaszcza gdy ktoś wysypie się na końcu (nie płacą za nadgodziny).
  • Pan prokurator to Pan Pikuś przy roszczeniowych klientach wyciągu i ich firmach ubezpieczeniowych. Smar na kurtce za pięć koła, stłuczenie kolana na nierówno przygotowanym stoku czy niekompetentna obsługa medyczna przy wypadku na stoku… – to sytuacje które coraz częściej stają się chlebem powszednim polskich stacji narciarskich. To wiąże się z wykupieniem przez ratowników odpowiednich ubezpieczeń OC/NW.
  • Kokosów nie ma w tej dziedzinie. Nie zarobisz na tym grubych milionów, dodatku ministerialnego nie dostaniesz. Ratownicy narciarscy nie mają nawet związku zawodowego, nie stanie za nimi żadna organizacja kiedy dadzą ciała  więc muszą się starać jeszcze bardziej…
  • Należy zainwestować w dobry sprzęt narciarski, który nie zawiedzie w czasie akcji.

Chętnych do zostania ratownikiem narciarskim nie ma za wielu. Na szkolenie z egzaminami, noclegami i karnetami trzeba sobie zarezerwować co najmniej trzy dni i wybulić około dwóch i pół tysiąca zł. nie mówiąc o godzinach spędzonych na nartach przed podjęciem decyzji o szkoleniu… i nie ma gwarancji zaliczenia egzaminu kwalifikacyjnego przy pierwszym podejściu, nie mówiąc o egzaminie końcowym (do 170 zł za sam egzamin lub poprawkę).

W moim mniemaniu bardzo ważnym elementem  pracy ratownika narciarskiego jest obsługa medyczna zdarzenia jakim jest wypadek  narciarski/ snowbordowy/ inny. Profesjonalne, zgodne z aktualną wiedzą postępowanie ma kluczowe znaczenie. Klient ma być zadowolony, ubezpieczyciel nie powinien się do niczego przyczepić a ratownik narciarski ma wykonać usługę na najwyższym możliwym poziomie. To jest rzemiosło.

Ratownik górski 

Ratownictwo górskie w Polsce ma już ponad sto lat! Do 2011 r. ratownictwem narciarskim zajmowali się niemal zawsze i wszędzie ratownicy TOPR/GOPR. Dalej na większości wyciągów narciarskich w Polsce wykonują zadania ratownika narciarskiego ratownicy górscy.

Kto to jest ratownik górski?

Stawanie się ratownikiem górskim trwa 2-3 lata, a nawet dłużej (zależy w dużej mierze od kandydata).

Jeśli chodzi o GOPR proces stawania się ratownikiem rozpoczyna się od poznania terenu działania grupy i szlifowaniu jazdy na nartach co najmniej do wykształtowania dobrych umiejętności. Sprawność fizyczna i dobry stan zdrowia pozwalający na bycie ratownikiem górskim to cechy oczywiste kandydata. Jeśli posiadamy te cechy to powinniśmy znaleźć dwie osoby wspierające wśród rzeczywistych członków grupy GOPR, której szeregi chcemy zasilić.

Egzamin na kandydata sprawdza na ogół: szczegółową znajomość topografii, umiejętność jazdy na nartach, sprawność fizyczną (bieg na czas lub różne inne ciekawe crossfity).

Później już tylko co najmniej dwa lata stażu kandydackiego i mamy świeżo upieczonego ratownika górskiego. A to dopiero początek drogi…

Później obowiązkowe 120 godzin rocznie na dyżurach, różne szkolenia terenowe, linowe, transportu letniego/ zimowego, w warunkach wód szybko płynących, jaskiń itd./itp. (w tym KPP jak nie jesteś „czynny medyczny”), regularne testy Coopera i zaświadczenia lekarskie o możliwości pełnienia funkcji ratownika górskiego no i ścieżka kariery: starszy ratownik, instruktor, starszy instruktor…

Ratownictwo górskie w Polsce nie stoi w miejscu, zmienia się na wielu frontach, prowadzi współpracę z wieloma podmiotami (nie tylko PRM). Zmienia się wraz z rozwojem ratownictwa górskiego na  świecie. Polskie ratownictwo górskie dokłada także swoje cegiełki do światowego ratownictwa górskiego (np.: członkostwo i udział w konferencjach IKAR/CISA, czy udział ratowników górskich wokół Centrum Hipotermii Głębokiej).

Jestem (też) ratownikiem medycznym…

… pracującym w systemie PRM więc wiem jakie zatwardzenie w systemie może powstać jeśli ratownik narciarski będzie wzywał ZRM na daremne gdy pacjent będzie miał możliwość przemieszczenia się do ambulatorium chirurgicznego własnym transportem.

Dobrze zdiagnozowany i zabezpieczony przez ratownika narciarskiego uraz przedramienia czy uraz podudzia nie wymaga wezwania karetki. Tym bardziej że wioski wyciągowe na ogół oddalone są od większych aglomeracji z szpitalami. Zatykanie systemu PRM takimi wyjazdami może źle się skończyć nie tylko dla tubylców, ale i turystów, którzy w dużej ilości odwiedzają nasze polskie ski resorty.

Jak odróżnić pacjenta wymagającego wezwania ZRM od nie wymagającego ZRM? Odpowiedź na to pytanie często jest oczywista pod warunkiem że używamy sprawdzonych narzędzi diagnostycznych i mamy pewne pojęcie na temat wstępnego zaopatrywania urazów.

Jakie postępowanie przeciwbólowe powinno być zastosowane u osoby u której doszło do urazu i często jest zmuszona czekać w barze aż reszta ekipy z którą przyjechała skończy jeździć żeby wybrać się własnym transportem na SOR/ ambulatorium chirurgiczne?

Jak powinno wyglądać medyczne zabezpieczenie pacjenta skoro ustawa dopuszcza udzielanie MCzR w ramach ratownictwa narciarskiego?

Jakie problemy rozwiązuje w swojej pracy ratownik narciarski?

Czy są jakieś prace EBM, które pomogłyby wprowadzić dobre praktyki do tego zawodu?

W 50 % gotowa jest już druga część wpisu, która odpowie na powyżej postawione pytania.

Pokrótce…:

Odpowiedzi na wszystkie te pytania nie znajdziecie w ITLS ani PHTLS, a nawet ATLS. Odpowiedzi należy szukać w bazach danych np.: PubMed, aktualnych podręcznikach do chirurgii urazowej, ortopedii, atlasach anatomii palpacyjnej, a nawet współczesnych badaniach poświęconych fizjoterapii i medycynie sportowej.

Zacznijmy jednak od klasycznych danych epidemiologicznych…

Przykładowa epidemiologia

W jednym z średniej wielkości polskich wyciągów (przepustowość do 2000 osób na godzinę) obsługiwanych przez ratowników medycznych z uprawnieniami ratowników narciarskich w przeciągu 3 miesięcy sezonu narciarskiego sezonu 2018/2019 zanotowano 68 zdarzeń do których wypisano karty rejestru.

Nie trzeba być jakimś wprawnym analitykiem żeby zauważyć że w powyższych statystykach dominują urazy kończyn dolnych a stłuczenia/zwichnięcia/skręcenia to chleb powszedni codziennej pracy medyków na wyciągu. Kolana „klękają” nagminnie. Tak więc głównymi medycznymi zadaniami ratowników narciarskich są:

  • ograniczenie powstawania wtórnych urazów,
  • walka z bólem na różne sposoby.

Czyli postępowanie zgodne z protokołem RICE.

Czy są w powyższych statystykach wszystkie zdarzenia, porady i interwencje…? Nie sądzę. Punkt medyczny przy wyciągu obsługiwany przez ratowników medycznych często staje się jedynym czynnym POZtem w promieniu kilkudziesięciu kilometrów otwartym od rana do późnego wieczora. Oparzenia, porody, bóle głowy,… itd./itp. Na koniec należy zaznaczyć że w ciągu całego sezonu tylko 5 razy wezwany był ZRM naziemny, 2 x LPR.

Jak te wszystkie biedne kolana uratować dowiecie się w następnej części wpisu Ratownictwo narciarskie – część II już niebawem.

cdn…

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.