Komentarz do projektu ustawy o zawodzie ratownika medycznego oraz samorządzie ratowników medycznych (UoSZRM)

Projekt Panoptikonu, 1791

Projekt UoSZRM z 11.10.2021 r. jest tylko projektem, a więc ciągle nie jest to czas do otwierania szampana.

Kontekst:

Data 11.10.2021 r.

    • tuż przed dniem ratownictwa medycznego
    • ciągle są nieugaszone ogniska strajków ratowników medycznych, którzy najskuteczniej strajkują bo złożyli wypowiedzenia…
    • codzienna ilość oficjalnych dodatnich testów covid 19 powyżej 2000 i rośnie.
    • mija 20 lat od pierwszej wersji ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym
    • mija 10 lat od ustawy o systemie informacji w ochronie zdrowia
    • mija 10 lat od wprowadzenia rozporządzenia w sprawie kwalifikacji wymaganych od pracowników na poszczególnych rodzajach stanowisk pracy w podmiotach leczniczych niebędących przedsiębiorcami

Najwięcej informacji w tym projekcie znajduje się między słowami. Najwięcej treści znalazłem w OSR i raporcie. Uzasadnienie do projektu jest tylko zasłoną dymną. Projekt poddałem mojej subiektywnej (cynicznej?) ocenie. Zastrzegam (ostrzegam) że komentarz nie był pisany na poczet lajków i oklasków.

Pierwsze wrażenie:

Dobiliśmy do ziemi obiecanej. Wstrzymywane (zamrażane) wielokrotnie zmiany wypłynęły dzięki sprzyjającym okolicznością ustawodawczej przyrody. Tym razem nie mogą zamrozić tego projektu bo terminy związane z ważniejszymi niż ratownicy rzeczami gonią rząd. A wybory tuż, tuż.

W tym dwudziestoletnim komputerze jakim jest PRM dostajemy goły system operacyjny bez sterowników, bez aplikacji. Na szczęście jest Internet… – tą metaforę UoSZRM będę rozwijał w tym tekście.

Na wzór innych zawodów

Wśród wszystkich zawodów posiadających swoją izbę jesteśmy najmłodsi i prawdopodobnie nikt już po nas się nie pojawi. Jesteśmy też najmniejszą grupą zawodową w tym układzie. W systemie korporacyjnych rodzin będziemy nieporadnym niemowlęciem. Będziemy musieli popełniać te same błędy co nasze starsze rodzeństwo – to jest nieuniknione. Każdy nasz błąd jednak będziemy odbierać jak sfrustrowany starzec dodając przy tym: a nie mówiłem!?

Wielu z nas widziało inaczej kształt naszego zawodu, ścieżki doskonalenia zawodowego, stopniowania dlatego już w wielu komentarzach po opublikowaniu projektu widać frustracje. Na szczęście u niektórych widać  zrozumienie że bez tej ustawy i to w takim kształcie nigdzie nie dojdziemy. To że ratownikom medycznym należy się ta ustawa to nie ulega wątpliwości. Jak czytamy w uzasadnieniu jesteśmy zawodem zaufania publicznego.

Dostaniemy niemal identyczny software jak lekarze (1921/2009), pielęgniarki i położne (1991/2011), diagności laboratoryjni (2001/2021), farmaceuci (1991/2017), fizjoterapeuci (2015). Będziemy podłączeni do tego samego Internetu (Ustawa o informacji w służbie zdrowia 2011).

Jakiegoś wielkiego wymyślania nie było. Powyciągali z aktualnych ustaw /rozporządzeń artykuły i powstawiali do UoSZRM. Powyrzucali te kłopotliwe fragmenty (np.: PERM). Dodali do tego szkielet ustawy o zawodzie na wzór innych zawodów medycznych.

Jest jednak parę kluczowych fragmentów, które nieco zmieniają nasz zawód…

Pragmatyzm rządowego projektu

Nauczeni doświadczeniem wprowadzania tego typu ustaw w życie w MZ nie mieli wątpliwości że RM musi spotkać ten sam los co fizjoterapeutów, pielęgniarki czy lekarzy. Znają ten proces i wiedzą co się będzie działo po „drodze do szczęścia zawodu”.

Nie brali pod uwagę żadnego wydziwiania, które nie będzie korespondowało np.: z tabelą wynagrodzeń w ochronie zdrowia. Bo gdzie umieścić w tabelce „ratownika medycznego podstawowego” lub „ratownika medycznego zaawansowanego”, ratownika od katastrof czy od wypadków…? Z punktu systemu opieki zdrowotnej w Polsce dalsze mnożenie bytów bez potrzeby jest niepotrzebne, a przede wszystkim niebezpieczne. Mamy już jeden podział ZRM na P i S. Podział ten uważam za mało efektywny i jak widać w statystykach ma się ku upadkowi. ZRM moim zdaniem powinien być dobrze wyszkoloną jednostką w każdej dziedzinie stanów nagłych od kardiologii po zdarzenia mnogie.

Problem specjalizacji w ogródku lekarskim doprowadził do sytuacji w której mamy rynek producenta, nie tylko w Polsce ale i na całym świecie z jego negatywnymi skutkami. Brakuje anestezjologów, neurochirurgów, kardiochirurgów czy innych wąskich specjalizacji.  

Tymczasem Porozumienie Zielonogórskie niepokoi  przy okazji naszego projektu następująca kwestia…:

Nieporozumienie?
Nieporozumienie?

Odwieczny problem został szybko wyprostowany w stanowisku.

Art. 5 kluczowy dla jakości w SPRM

Wracając do RM zauważyłem że wg projektu najważniejszą naszą cechą jest to że pracujemy w SPRM – to jest największy nośnik naszej wartości nie tylko rynkowej. Powoduje to że utrzymanie się w systemie jest gwarantem monopolu na usługi ratowników posiadających prawo wykonywania zawodu. Elementem zaporowym zawsze będzie ten półroczny, darmowy staż (w czasie epidemii 3 miesiące).

Art. 5. 1. Jeżeli ratownik medyczny spełniający warunki, o których mowa w art. 2, nie wykonuje zawodu w sposób, o którym mowa w art. 4 ust. 1 pkt 1, (udzielaniu świadczeń opieki zdrowotnej, w tym medycznych czynności ratunkowych udzielanych samodzielnie lub na zlecenie lekarza;) przez okres dłuższy niż 5 lat łącznie w okresie ostatnich 6 lat w wymiarze czasu pracy odpowiadającym co najmniej ¼ etatu, a zamierza podjąć wykonywanie zawodu ratownika medycznego w sposób, o którym mowa w tym przepisie, jest obowiązany zawiadomić Krajową Radę i odbyć przeszkolenie. Koszty tego przeszkolenia ponosi ratownik medyczny.

Artykuł 5 moim zdaniem zastąpił przynoszący wiele problemów logistycznych/ administracyjnych PERM. Art. 5 zakłada że praktycy z co najmniej pięcioletnim stażem będą uczyć świeżych absolwentów studiów licencjackich zawodu w naturalnym środowisku czyli w ZRM i SOR. Ciekawe są dalsze szczegóły art 5.:

4. Krajowa Rada opracowuje i aktualizuje, zgodnie z postępem wiedzy nie rzadziej jednak niż raz na 5 lat, program przeszkolenia.

5. Krajowa Rada podaje do publicznej wiadomości program przeszkolenia w formie publikacji oraz informacji na swojej stronie internetowej.
6. Szczegółowe warunki odbywania przeszkolenia określa umowa zawarta przez ratownika medycznego z podmiotem prowadzącym przeszkolenie.
7. Na wniosek ratownika medycznego Krajowa Rada wskazuje podmiot leczniczy będący dysponentem jednostki systemu, w którym ratownik medyczny może odbyć przeszkolenie.

To na Krajowej  Radzie (KR) spoczywa obowiązek napisania silnych ram tego programu. To na dysponencie będzie polegało podpisanie umowy z nowicjuszem. Ale to KZRM będzie ostatecznym gwarantem wprowadzania nowego RM do pracy w SPRM. Podejrzewam że większość absolwentów będzie wybiearała ZRM zamiast SOR. 

Nowicjusz może się zwrócić do KR o wybranie miejsca odbycia szkolenia, ale… Czy nie mogłoby być tak że dysponent zainteresowany ambitnym studentem nie powalczyłby o niego poprzez stypendium?

Czy ambitny nowicjusz nie może mieć prawa wybrania sobie przeszkolenia w ZRM np.: z lek. Machalicą, lub rat. med. Piechnikiem, a w SOR np.: z rat.med. Szwejem, czy rat.med. Zimochem…?

Co to oznacza dla nas? Jest to sytuacja, w której mogą wrócić trzyosobowe zespoły. Należy jednak dodać że jedna osoba będzie robiła za darmo w tym zespole. Jedyną zapłatą będzie w wielu przypadkach uznanie załogi karetki.

Jeśli osoby, które będą prowadziły szkolenie będą miały z tego tytułu dodatek i będą miały dar uczenia to ok. Jeśli dostaną żółtodzioba za karę i za darmo to będzie to gorsze niż stu punktowy PERM.

Możliwy skutek uboczny art. 5: brak chętnych do studiowania.

Studia licencjackie wydłużone o pół roku – czy taka perspektywa będzie odpowiadała śmiałkom, którzy zaryzykują konfrontację z trybikami systemu mającymi na koncie co najmniej 5 lat w syfie… Przepraszam… Miało być w Systemie.

Ważnym elementem ze strony rządu powinno być w tej sytuacji stworzenie mechanizmów premiujących dysponentów wprowadzających etaty. Dobrze by było jakby najlepsi praktykanci mieli możliwość otrzymania roboty.

Jak najbardziej art. 5 może stać się promotorem jakości. Wszystko zależy nie od ustawodawcy, nie od stopniowania, ale od nas samych…

Przepływ informacji

Moim zdaniem projekt UoSZRM to mało ważny element dla rządu ale niezbędny dla lepszego funkcjonowania ochrony zdrowia w Polsce. Bez tej ustawy niewiele rzeczy jest dopiętych na ostatni guzik.

Zacznijmy od infografiki z raportu NIK z 2018 r.

Negatywne konsekwencje braku systemu informacyjnego
Negatywne konsekwencje braku systemu informacyjnego

Pokazuje ona duże problemy, które znacząco nawarstwiły się w ostatnim czasie (czasie epidemii). 

Co ma do tego projekt UoSZRM?

  • system informacyjny nie zadziała sprawnie bez naszej grupy zawodowej w nim!
  • jesteśmy niepoliczalni, a to spowodowało duży karambol w ochronie zdrowia podczas naszych ostatnich absencji
  • jak poradzić sobie z tworzeniem PRM jak u tych RM jest anarchia jak na Zaporożu przed stworzeniem rejestru kozaków?
  • codzienne raporty z statystyk covidowych są kulawe np.: o zgony w warunkach przedszpitalnych
  • naciski GUS, NIK, UW, UE, WHO

Tak. Jesteśmy brakującym puzlem wielkiej układanki, ale w takim nie fajnym miejscu np.: brak oka w reprodukcji Mona Lizy L.D.

Służba nie drużba

Nie ulega wątpliwości że zarządzanie zasobami ludzkimi to obecnie dział nauki, który daje jasno do zrozumienia że jakość może iść w parze z dobrze zorganizowaną gradacją. Dla amatorów zarządzania w ochronie zdrowia polecam artykuł: Jakość zasobów ludzkich a wybrane aspekty standaryzacji i certyfikacji w HR dr hab. Beaty Jamki

„Dobrze zorganizowana gradacja” wygląda u nas tak: NFZ rzuca kasę za dobokaretkę jak worek ziemniaków i mówi do dysponentów:

„Żryjcie pyry. Zrobimy kiedyś jakąś pokazową kontrolę, ale macie sobie poradzić. „

Wiemy że dysponent dysponentowi nie równy, a sami mamy kalkulator i potrafimy liczyć pieniądze więc wydzieramy naszymi pazurami ile wlezie przy kolejnym strajku. Tak działa mechanizm alokacji środków w naszym systemie.

Dopóki nie ma celowanej kasy na:

  • Szkolenia
  • Gradację
  • Kontrolę jakości

…to kasa będzie się rozpływała w niewiarygodnym tempie, albo pod koniec roku dysponenci będą chwalić się niewiarygodnymi oszczędnościami.

Służba mundurowa ala MSWiA czy służba (ochrona?) zdrowia ala MZ? Gdzie nam bliżej? Rząd (MZ) tutaj nie miał żadnych wątpliwości i konsekwentnie dążył do tego żebyśmy byli zawodem medycznym podporządkowanym w całości MZ.

Widać to w niechęci wobec wszystkich pomysłów bratających nas z służbami ratunkowymi MSWiA czy MON. Najbardziej widać to w poniższym komentarzu do propozycji zmian, które tłumaczy to nastawienie:

Okazjonalne
Okazjonalne

Zawodowy policjant, strażak, goprowiec…, którzy uzyskali zawód ratownika medycznego chcąc mieć prawo wykonywania zawodu, muszą pracować w branży jeśli chcą mieć utrzymane prawo wykonywania zawodu zgodnie z art 5. Jeśli tego nie robią przez 5 lat tracą prawo wykonywania zawodu i muszą przejść ponowne darmowe półroczne przeszkolenie. Działa to w obie strony… Na korzyść i niekorzyść rządu:

Z jednej strony wiele osób z różnych powodów odpuści sobie pielęgnowanie swojego drugiego zawodu z powodu braku czasu, z drugiej strony ci co będą widzieli sens dorabiania w tym dziwnym zawodzie żeby utrzymać prawo wykonywania zawodu będą rezerwuarem kontraktowców. Jeśli na to liczy rząd to może się srogo zawieść.

Co to może oznaczać dla zawodu RM? Podejrzewam że:

  • ukróci to robienie studiów RM dla sportu lub dla papieru wśród funkcjonariuszy służb mundurowych
  • wzmocni monopol naszej korporacji na „ratowanie” w medycznym tego słowa znaczeniu
  • skutecznie oddali nas od bratania się z innymi służbami
  • jeszcze bardziej zmniejszy prawdopodobieństwo organizacji kursów kwalifikacyjnych MON i MSWiA

Pamiętacie sytuacje we wrześniu jak ściągano RM z innych służb do pracy w ZRM? Jakby funkcjonariusze/ wojskowi wiedzieli co rząd chce zrobić w naszej ustawie to bardziej zdecydowanie protestowaliby przeciwko temu przymusowi. Myślicie że MON i MSWiA też było zadowolone z takich łapanek RM wśród zawodowych?

Najczęściej wymienianym stanowiskiem było:

Stanowisko
Stanowisko

Związane to jest z tym że każda organizacja ratownicza miała swoją wizję stopniowania. Cechą wspólną tych proponowanych stopniowań było to że każde nie odwoływało się do sytuacji prawa medycznego, a próbowało naśladować stopniowania w służbach mundurowych (niektóre były mniej, niektóre bardziej rozbudowane). Czy to źle…? Oliwy do ognia dolewa jeszcze ten fragment stanowiska:

Podziały w ZRM/SOR są duże do tego stopnia że każdy następny podział w tej sytuacji jeszcze bardziej rozwalałby system. Pomysłodawcy tych wszystkich stopni nie zastanawiali się nad innymi zawodami pracującymi w ZRM/SOR.  Nie nadawali w swoich pomysłach rang i stopni lekarzą czy pielęgniarką. Jak to nazwać…? Pragmatyzmem czy egoizmem zawodowym?

Co dostajemy zamiast stopniowania?

Dostajemy:

  • kurs kwalifikacyjny
  • specjalizację 
  • magisterkę
  • kurs perfuzjonisty

Dwie formy występują w tabeli wynagrodzeń – chyba o to nam chodziło? Starszy kapral RM i młodszy szeregowy RM nie mieści się w tej tabeli. Nie ma w tabeli też zawodu RM, ale to wszystko przez to że nie mamy do tej pory ustawy o swoim zawodzie.

Nowością tych form doskonalenia zawodowego jest nabywanie wyższych kwalifikacji niż te uzyskane po studium/ licencjacie/ specjalizacji pielęgniarek. Jak będą doceniane „kursy” w tabelce wynagrodzeń? – tego nie wiemy.

Kurs kwalifikacyjny prawdopodobnie będzie zbliżony do tych dla MON i MSWiA i będzie mógł go zrobić RM po studium i po licencjacie, ale podejrzewam że kurs będzie też dostępny dla pielęgniarek z specjalizacją ratunkową. Podejrzewam też że w przyszłości będzie to minimalny i obowiązkowy kurs dla KZRM. To taki ukłon w stronę osób po studium, których ciągle jest dużo w naszym systemie.

Specjalizacja o wdzięcznej nazwie „chirurgiczny asystent lekarza” – to taka specjalizacja, która przez RM będzie robiona rzadko lub w ogóle. Ilu jest w tej chwili RM w Polsce pracujących na chirurgii? Ilu może być nominowanych przez ten oddział szpitalny do zrobienia tej specjalizacji? Ilu będzie próbowało szczęścia na oddziale chirurgicznym narażając się grupie zawodowej pielęgniarek? Można powiedzieć że to będzie dla nas jako grupy zawodowej martwy i szkodliwy zapis. Ale rząd oczywiście będzie posługiwał się argumentem że mamy specjalizację więc możemy się cieszyć z faktu że możemy awansować i być wyżej w tabelce. Słaby argument.

Magisterka z ratownictwa medycznego nie będzie tożsama z mgr z zdrowia publicznego ani z zarządzania kryzysowego:

Mgr
Mgr

… A to z tego względu że materiał przerabiany w ciągu tych dwóch lat będzie różnił się znacznie od tego jaki był serwowany na wyżej wymienionych studiach i nadawać będzie nowych kompetencji. Podejrzewam że kompetencje te będą tożsame/ równoważne z tymi, które będzie można uzyskać na kursie kwalifikacyjnym.

Kurs perfuzjonisty – jak pracujesz przy ECMO i robisz 200 podłączeń pozaustrojowych rocznie to jest to praca dla ciebie. Nie ulega wątpliwości że ten sposób ratowania życia staje się z roku na rok coraz bardziej powszechny i coraz bardziej dostępny. W Polsce też już jest transport ECMO.

Należy też pamiętać że ustawodawca ciągle odwołuje się do nic nie znaczącego rozporządzenia w sprawie kwalifikacji wymaganych od pracowników na poszczególnych rodzajach stanowisk pracy w podmiotach leczniczych niebędących przedsiębiorcami. Nie mniej jednak można zauważyć w naszym projekcie ruchy, które próbują uskutecznić tą niefunkcjonującą gradację kompetencji i odpowiedzialności choćby wprowadzeniem specjalizacji… czy będą też inne? Tego nam nie zdradzają.

Stopniowanie zawsze było związane z gradacją wynagrodzenia – my w ochronie zdrowia mamy swoją tabelkę.

Przyszliśmy na gotowe

Dzięki temu że wiele narzędzi obsługi izb zawodów medycznych już funkcjonuje nasza mała izba może obyć się bez tak rozbudowanej administracji jaką mają inne izby. Przy tak małej liczbie członków to ma znaczenie. Do tych narzędzi należy zaliczyć:

To jest nasz Internet. Moim zdaniem centralna obsługa Izby RM w dobie internetu i covidowych obostrzeń będzie miała wiele plusów. 

To o czym pisałem w wcześniejszych wpisach że bez numeru prawa wykonywania zawodu nie mamy nigdzie wstępu widzimy w paragrafach tego projektu. 

Samorząd

Niewiele się będzie różnił od innych samorządów zawodów medycznych. Najciekawsze będzie w nim to że będzie najtańszym i najmniej licznym samorządem zawodowym w Polsce. Bez sieci i filii regionalnych gęb do wyżywienia. Chyba że ustalimy sobie składkę 500 zł od łepka miesięcznie i wyżywimy więcej gęb. 

Nie przewiduje się izb regionalnych
Nie przewiduje się izb regionalnych

Oczywiście jest Krajowa Rada i są też sądy dyscyplinarne. Początek jest zawsze najtrudniejszy. Trzeba ogarnąć 20000 ludzi. Izba będzie się mieściła prawdopodobnie w Warszawie – sercu Polski.

Wybór członków Komitetu Organizacyjnego Samorządu Ratowników Medycznych spoczywa na organizacjach i stowarzyszeniach zrzeszających co najmniej 500 RM i funkcjonujących co najmniej 3 lata. Policzył już ktoś ilu będzie członków? I kto to będzie?

Żądaj niemożliwego

To sztandarowe hasło Pomarańczowej Alternatywy weszło fluo-krasnoludkom w krew. 

Pierwsze pytanie: jak sfinansować nasze zachcianki? Np.: Ja bym chciał żeby było jak w Anglii. Czy to jest możliwe w Polsce? Może i jest, ale bez ustawy o zawodzie RM to jest niemożliwe. Kto poniesie koszty tego pomysłu gdzie wszystkie izby medyczne sponsorują się same.

Pytanie drugie: jak połączysz swój wyimaginowany, idealny byt z innymi bytami już funkcjonującymi. Powiedzmy sobie wprost: jako zawód jesteśmy gówniarzami.

Jak mamy znaleźć swoje miejsce w tym świecie pełnym równoległych zawodów medycznych? Poprzez rozpychanie się łokciami? Poprzez nihilizm?:

„Mi się nie podoba i już. Oczekujemy czegoś znacznie lepszego niż ten gniot… Chcemy się odciąć od tego całego syfu jakim jest ochrona zdrowia w Polsce. Stworzyć własny system skrojony na naszą miarę.” 

Jak takiś mądry to uwzględnij wszystkie obecne uwarunkowania socjo/ społeczno/ prawno/ informatyczno/ ekonomiczne i stwórz projekt marzeń. Ale nie wydmuszkę, nie jakieś idealny byt oderwany od rzeczywistości tylko pełnoprawny projekt. Jak będzie mi odpowiadał to nawet pójdę podpisy od ludu pozbierać…

Karać i nadzorować

W raporcie z konsultacji widać bardzo dużą chęć do karania w naszym środowisku. Już widzę jaki brecht musiał być wśród osób piszących stanowiska do uwag… „Oni się sami zapierdolą jak im się da lejce!” – widać to ładnie po stanowisku:

„Prose pana, a Karol znowu wenflon źle założył.” – widać szyderę z izby pielęgniarek, które jako jedyna izba zrobiła sobie taki zapis. Nie idźmy tą drogą.

Po stanowiskach w raporcie widać że ustawodawca nie mówi „nie” wszelkiemu karaniu, ale zostawia to w rękach Krajowej Rady i Sądu Dyscyplinarnego…

Moim zdaniem kreowanie jakości poprzez kary urzędowe, nakładane od góry nic nie zmienią w jakości naszego PRM, a wręcz pogorszą sytuacje bo mamy w sobie wirus obchodzenia nakazów i zakazów – na ogół jesteśmy Polakami. Widać to obecnie po rynku „kupowania” punktów edukacyjnych w Polsce. Serio o takiej „jakości” marzycie?

Pamiętam jak chwaliliśmy się że jako jedyny zawód medyczny mamy ustawowy obowiązek kolekcjonowania punktów edukacyjnych. Zobaczcie co na to ustawodawca:

Cała nasza mityczna moc cierpiętników zbierających w pocie czoła punkty gdy inne zawody tego nie robią runoł w gruzach. O jak mi przykro. Ktoś wierzył w te punkty jeszcze? Były one tak samo ważne jak zbieranie punktów PTTK na złotą odznakę.

I tu wchodzi rozdział czwarty pt. Ustawiczny rozwój zawodowy, który modyfikuje nasze dokształcanie ustawiczne (patrz wyżej).

Problem jest o tyle skomplikowany że dokładają nam art. 5:

„Chcecie tworzyć jakość to twórzcie ją od dołu, od najmniejszej komórki systemu czyli ZRM!” – Taka jest odpowiedź rządu na nasze starania o jakość.

W naszym trybalnym, szowinistycznym, zmaskulinizowanym, pełnym testosteronu świecie PRM jesteśmy w stanie sobie poradzić z brakiem jakości na swój sposób. Musimy tylko zastanowić się co jest dla nas wartościowe.

Na chwile obecną mam czasami wrażenie że cnotą jest ignorancja. Chyba już czas dojrzeć do przewartościowania tego systemu wartości…?

Poniżej prezentuje taki new deal/ nowy ład lub taryfikator (jak zwał, tak zwał) dla chcących uporczywie karać i nadzorować:

WykroczenieKara
Brak analgosedacji u dziecka z rozległym oparzeniemWpier… podwójny
Zostawienie udaru/ zawału w domuWpier…
Nie wykonanie kardiowersji/ stymulacji kiedy są do tego wskazaniaPrzymusowy, natychmiastowy certyfikowany ALS na własny koszt
Ketonal przy złamaniu szyjki kości udowejOgolenie głowy do łysa (łącznie z brodą jak ktoś pielęgnuje…)
Brak elektrod przy defibrylatorze50 pompek
Nie uzupełnienie braków w plecaku50 pompek
Zostawienie śmieci w plecaku50 pompek
Brudne kółka przy noszach/ krzesełku100 pompek
Panoptykon

Czy kary będą miały walory edukacyjne i doprowadzą nas do idealnego systemu? Nie wiem. Satysfakcja sadystycznie usposobionego RM będzie z pewnością gwarantowana.

Nie o to mi chodziło jak pisałem Jakość vs Jakoś to będzie.

Minusy

Traktowanie tej ustawy jako „łaska Pana” jest nie do końca uzasadnione. Rząd będzie miał wiele korzyści z funkcjonowania naszej grupy zawodowej w ściśle określonych ramach. Będzie wiedział dokładnie jaka jest „skala naszego problemu”.

Wiele aktów prawnych w tym projekcie jest odroczonych i nie wiemy jaki będzie ich ostateczny kształt. Najgorsze jest to że nie wiemy kiedy będą ogłoszone, a to będzie miało bezpośredni wpływ nie tylko na nasze finanse.

Jest to kolejna ustawa o zawodzie premiująca funkcję „leśnych dziadków” – zrobiłem już wszystko, nie muszę już nic aż do śmierci.

Po OSR widać że liczą każdy grosz na nas. Dają nam narzędzia i mówią: „idźcie na swoje się rządzić bo już nas wku… „

Rząd dobrze też wie że ustawa o zawodzie medycznym jest puszką Pandory, którą ofiarowuje zawodowi jako dar od narodu polskiego.

Ustawa nie mówi wprost jaki będzie model PRM w przyszłości, ale z założeń projektu można odczytać co nas w tej kwestii czeka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.