Jak przestraszone dzieci pobudziły rozwój podawania leków donosowo?

Tłumaczenie własne: How scared kids spurred the development of intranasal medication delivery – John Erich

Chore dzieci lub po urazach nie mogły zrozumieć, dlaczego otrzymują zastrzyk – dlatego ten lekarz znalazł prostszy sposób na podawania leków, zmniejszając jednocześnie ryzyko zakażenia krzyżowego medyków.

Nikt nie lubi igieł. Ale kiedy dorosły potrzebuje zastrzyku, zwykle rozumie, dlaczego. W przypadku naszych mniejszych pacjentów może to nie mieć miejsca.

„Wykonanie wkucia dziecku jest 

a) trudne i

b) dość bolesne i przerażające dla dziecka” – powiedział  , lekarz medycyny, emerytowany, długoletni lekarz pogotowia ratunkowego z Utah. 

„Cały czas robimy to dorosłym i to boli, ale oni rozumieją, co robimy. Dzieci nie rozumieją, dlaczego wbijamy im igłę, gdy są chore i przez to już rozdrażnione.

Na początku swojej kariery medycznej, już pod koniec lat 80., dla Wolfe’a stało się jasne, że nie ma zbyt wielu alternatywnych metod leczenia.

Wolfe zauważył także coś innego: osoby zażywające niektóre twarde narkotyki, takie jak kokaina i heroina, często zażywały wybrane przez siebie substancje przez nos. 

Sugerowało to, że – przynajmniej w przypadku niektórych pacjentów, leków i okoliczności – podaż donosowa może być realną metodą podawania leków, która mogłaby obejść problem igły. Wolfe zaczął podejrzewać, że może to być łatwiejszy sposób podawania leków przestraszonym lub pobudzonym dzieciom.

Wyjście poza igły było wówczas pilną sprawą. Były lata 90. i heroina była popularna. Jednak ciągłe przyjmowanie dożylne narkotyków powodowały, że użytkownicy mieli uszkodzone żyły, co utrudniało pracę ratowników medycznych.

„Musieliśmy rozpoczynać stosowanie dostępu iv u osób uzależnionych od heroiny, które miały znacznie uszkodzenia struktur żylnych, i mieliśmy problemy z uzyskaniem tych dostępów” – wspomina Wolfe.

 „Ryzykowałbyś ukłuciem igłą, ponieważ musiałbyś ją wielokrotnie kłuć, a wszystkie te igły niosły z sobą ryzyko zakłucia. 

Byli to pacjenci o bardzo wysokim ryzyku przeniesienia chorób, takich jak zapalenie wątroby i wirus HIV, co oznaczało, że potencjalnie moglibyśmy zarazić naszych pracowników nieuleczalną chorobą”.

W tym czasie Wolfe stosował podawanie donosowe u dzieci, które potrzebowały środków uspokajających, takich jak midazolam (Versed). I zadziałało – do pewnego momentu. „Wlewałem narkotyki do nosa i dawało to raczej umiarkowany efekt – czasami działało świetnie, a czasami w ogóle nie działało” – powiedział Wolfe. „Nie mogłem tego rozgryźć”.

Następnie, około trzeciej nad ranem, młody pacjent wypluł Versed z tyłu gardła z powrotem w twarz Wolfe’a. To był nieprzyjemny, ale pouczający moment.

„Zdałem sobie sprawę, że dałem mu doustny lek przez nos” – powiedział Wolfe. „Musiałem przekształcić ten lek z postaci kropli w mgiełkę, tak aby przyklejał się do błony śluzowej, a nie tylko spływał z powrotem do ust”.

„TO ZWRÓCI ICH UWAGĘ”

Wolfe stanął przed dwoma wyzwaniami: pierwszym, prostszym, było opracowanie sposobu podawania leków w postaci mgły. Drugim było pokazanie szerszej społeczności medycznej, że podawanie donosowe może być równie skuteczne jak dożylne.

Stworzenie atomizera było dość proste. Wolfe odciął końcówkę butelki Afrin i przykleił do niej parę lumenów, próbując wytworzyć mgiełkę, rozpylając jednocześnie powietrze i wodę. 

Szybko zdał sobie sprawę, że nie potrzebuje powietrza. Doprowadziło to do koncepcji elastycznej końcówki, którą można przymocować do końca strzykawki, umożliwiając precyzyjne dozowanie. „W ciągu kilku miesięcy kombinowania” – powiedział – „zdałem sobie sprawę, że mam naprawdę dobry pomysł, który jest prosty i może być zastosowany przez lekarza, pielęgniarkę, ratownika medycznego lub laika”.

Niektórych kolegów Wolfe’a trzeba było jednak przekonać. „Kiedy opowiadałem o tym innym lekarzom, patrzyli na mnie, jakbym miał dwie głowy” – wspomina. 

Więc ilekroć ktoś mówił mu, że podaż donosowa nie zadziała, on odgrywał pantomimę, udając że wciąga kreskę kokainy, a potem uśmiechał się i mówił: „Masz rację, doktorku – leki do nosa nigdy nie działają”.

„To” – zachichotał – „przynajmniej przyciągało ich uwagę”.

Jednak powszechna akceptacja wymagała literatury. Wolfe współpracował przez kilka lat z badaczami z całego świata, pomagając w projektowaniu badań skuteczności podawania donosowego w różnych zastosowaniach. Okazało się, że jeden z najważniejszych z nich dotyczy naloksonu.

Obecny kryzys opioidowy w USA rozpoczął się w połowie lat 90. XX wieku, a pod koniec lat 90. coraz większa liczba osób zażywających przedawkowała i umierała. 

Wydaje się, że nalokson, od dawna uznawany za lek stosowany w celu odwrócenia lub osłabienia działania opioidów, ma odpowiednie właściwości molekularne, aby wchłaniać się przez błony śluzowe do krwioobiegu. 

Wolfe zdał sobie sprawę, że gdyby to zadziałało, lek można by bezpiecznie i łatwo podać donosowo w terenie, przez ratowników medycznych lub nawet laików, i przynieść pacjentom szybsze korzyści.

Następnie przeprowadzono dwa badania w ramach EMS z pozytywnymi wynikami. 

I co nie było zaskoczeniem, ratownicy medyczni stali się jednymi z pierwszych dostawców usług medycznych, którzy wykorzystali możliwość podawania donosowego (IN).

„Ratownicy medyczni mogli zobaczyć, jak przydatne byłoby to w leczeniu przedawkowania opiatów i leczeniu dzieci z napadami padaczkowymi” – powiedział Wolfe. 

„W ciągu kilku lat otrzymaliśmy wstępną literaturę na temat przedawkowania opiatów i terapii napadów padaczkowych, a następnie w ciągu 10 lat otrzymaliśmy dość obszerną literaturę na temat przedawkowania opiatów, napadów padaczkowych i leczenia bólu zarówno u dzieci, jak i dorosłych”.

STAJE SIĘ DOSTĘPNĄ ALTERNATYWĄ

Produkcja pierwszych urządzeń Wolfe’a do atomizacji błony śluzowej rozpoczęła się od niewielkich rozmiarów firmy. On i jego przyjaciel mieli już firmę oferującą detektor intubacji przełyku (EID) dla ratowników medycznych w celu potwierdzenia umiejscowienia rurki dotchawiczej.

Kolega był inżynierem specjalizującym się w produkcji urządzeń, który pracował dla kilku dużych producentów. Stworzyli formę z dwoma wgłębieniami i zaczęli produkować kilka tysięcy urządzeń donosowych na raz.

Zainteresowanie wzrosło w miarę rozwoju literatury pomocniczej, poszerzenia wskazań klinicznych i gromadzenia pozytywnych doświadczeń klinicznych.

„Od samego początku zaobserwowaliśmy umiarkowanie szybki rozwój zainteresowania pomysłem przez systemy EMS” – powiedział Wolfe. „Ci dostawcy i ich dyrektorzy uznali przydatność produktu i nie czekali zwlekając – wypróbowali go i zadziałał dobrze, i to wystarczyło”.

Lekarze na ostrym dyżurze zaczęli ich śledzić, gdy tylko zobaczyli dobre wyniki EMS i otrzymali znaczne wsparcie w zakresie literatury, co otworzyło drzwi do pozostałych szpitali.

Wzrosła świadomość i w 2009 r. opiekunowie powszechnie używali tego urządzenia do podawania szczepionek podczas globalnej epidemii świńskiej grypy. „W ten sposób przekroczyliśmy punkt krytyczny, w którym wystarczająca liczba klinicystów była świadoma tego pomysłu” – powiedział Wolfe. „Potem to po prostu urosło”.

Wolfe ostatecznie sprzedał prawa do swojego urządzenia głównemu producentowi, który nadal rozwijał produkt. Jednak w 2018 roku jego pierwotny patent wygasł, co oznacza, że innym też się uda. Ponieważ plaga opioidów wciąż szerzy się, a dzieci nie są zadowolone z igieł, wśród zainteresowanych znalazła się firma Pulmodyne, firma międzyoperacyjna .

Zamiast jednak wyprodukować replikę, Pulmodyne udał się do źródła i poprosił Wolfe’a o pomoc w opracowaniu wersji. Ich wynik produktu DART, zadebiutował wkrótce potem.

Dostępny ze strzykawkami 1- i 3-mililitrowymi oraz adapterem fiolki lub sam, DART może być używany przez dostawców ALS lub BLS do podawania leków w postaci atomizacji przez błonę śluzową, z szybkością rozpoczęcia leczenia porównywalną z drogami dożylnymi.

 Jest to proste i bezpieczne dla medyka oraz bezbolesne dla pacjentów, zarówno dużych, jak i małych. Jest to szczególnie przydatne, jak przewidywał Wolfe, do sedacji zdenerwowanych dzieci i szybkiego leczenia przedawkowania, a także u pacjentów z drgawkami lub potrzebujących znieczulenia. Wiele innych leków można również podawać donosowo, a dawki można łatwo zwiększać.

DART jest produkowany w USA, co gwarantuje standardy jakości. Pulmodyne uprościł również produkt, koncentrując się wyłącznie na dostarczaniu leku do nosa. 

Wariant wcześniejszej wersji był wyposażony w plastyczny mandryn atomizujący, który umożliwiał miejscowe znieczulenie również w dół gardła i strun głosowych. 

„Nosowy DART tego nie ma, ponieważ nie uważaliśmy, że jest to konieczne przy podawaniu leków donosowo” – powiedział Wolfe. „Po co dodawać więcej potencjalnych problemów do produktu, skoro tego nie potrzebujesz?”

Donosowe podawanie leków jest obecnie obok innych dróg realną i często preferowaną metodą dostarczania niezbędnym leków osobom chorym, począwszy od pogotowia ratunkowego po szpital. Dla profesjonalisty oddanego pomaganiu ludziom jest to szczególnie satysfakcjonujące.

„Czuję się z tym dobrze” – powiedział Wolfe. „Myślę, że to mój mały wkład w poprawę opieki nad pacjentami i zmniejszenie ryzyka dla opiekunów oraz zmniejszenia bólu u dzieci i pacjentów.

„Uważam, że podawanie leków donosowo jest nadal niewystarczająco wykorzystywane. Myślę, że jest o wiele więcej leków i scenariuszy klinicznych, w których można by je było zastosować. Medycyna czasami bardzo powoli dostosowuje się do nowych pomysłów.


Na uwagę zasługuje strona internetowa współprowadzona przez Tima Wolfe intranasal.net , w której są wskazania, algorytmy, scenariusze kliniczne oraz bogata literatura na temat podaży leków donosowo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.